á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Zakochałam się w Indiach ukazanych przez autora. Bombaj Robertsona żyje na kartach książki, czuć zapach miasta, smak hinduskiego jedzenia, słychać gwar, jaki toczy się na ulicach tego miasta. (...) Pisarzowi udało się tchnąć w Indie życie, na tyle, by stały się ważnym bohaterem powieści.
Nie zachwyciły mnie wywody filozoficzne, których w powieści nie brakuje. Były męczące i mało wiarygodne. Trudno mi uwierzyć, że jedna osoba w tak krótkim okresie może doznać tak wiele dramatycznych objawień o życiu, miłości i cierpieniu. Jak lubię w powieściach filozoficzne dysputy, tutaj kompletnie do mnie nie trafiły, tym bardziej, że większość dotyczyła biedy i upokorzeń.
Objętość "Shantaram" to niestety jej minus. Zdaję sobie sprawę, że Roberts pisał o własnym życiu i wydarzeniach z jego punktu widzenia istotnych, jednak dla mnie ta kronika była zbyt szczegółowa. Wielowątkowa i dynamiczna fabuła powieści tylko czasem wciąga, częściej nuży, a to za sprawą licznych powtórzeń. Były chwile że czułam, że kręcę się w kółko, wciąż czytając o tym samym. Lekka dieta i odchudzenie książki z powtórek do 400 stron nie zrobiłoby jej źle.
"Shantaram" to wielka przygoda, w którą zabiera nas autor. Wyprawa egzotyczna, dynamiczna, długa, ale też męcząca i wymagająca determinacji. Czytelniczy Święty Graal to niestety nie jest, przynajmniej nie mój.
Marta Ciulis-Pyznar