222792
Książka
W koszyku
(Czerwona "Biblioteka Polska" ; t. 56)
Jan Bielatowicz, autor owej „Książeczki”, która powinna być tarnowskim bestsellerem i pozycją obowiązkową nie tylko dla zakochanych w Tarnowie, znał Tarnów od podszewki, cała jego bujna i intensywna młodość, przewróciła na nice tarnowskie zaułki, szła za pan brat uliczkami starówki i śmiało spoglądała (od tego spojrzenia rumieniły się tarnowskie dziewczyny, a stateczne panie ze zgrozą kreśliły nad nim znak krzyża) spod daszka czapki, mrużąc oczy od słońca odbijającego się w oknach kamieniczek przedwojennego miasta w widłach Białej i Dunajca. „...Weszliśmy więc do Tarnowa od zachodu i od południa, podobnie jak historia, która przywędrowała tu z Krakowa, Tyńca i Melsztyna, siadając najpierw na kopcu góry Świętego Marcina i pilnie się przyglądając wzgórzu tarnowskiemu. Zanim się namyśliła zbudować miasto, widać jeszcze było na dalekim widnokręgu Górę Piaskową – za naszych czasów Lasek Buloński Tarnowa, cel wycie- czek i majówek, zbieraczy śnieżyczek i fiołków, orzechów laskowych i kasztanów, traszek i kijanek, pawików i modraszków, piżmówek i węgratek, miki i kwarcu, przygód i błocka na obuwiu…” Bielatowicz nie był rodowitym tarnowianinem, nie tu przyszedł na świat. Po Rzeszowie i Pilźnie, całą rodziną, ze względu na otrzymaną przez ojca pracę, przybył do Tarnowa. Przybył, i na kilka lat pozostał, już jako uczeń gimnazjum im. Kazimierza Brodzińskiego. Było to zaledwie kilka lat, zanim, po zdaniu matury, przeniósł się do Krakowa i podjął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Później było już dorosłe życie i wybuch drugiej wojny światowej, walka na wielu frontach, emigracja do Włoch i do Wielkiej Brytanii – resztę życia wraz z żoną spędzili w Londynie. Tam cztery lata przed śmiercią powstała „Książeczka”. O tych straszliwych wydarzeniach wojennych pisał: „Jedni z pierwszych więźniów oświęcimskich to byli tarnowiacy, a najpierwsi inżynierowie z Mościc. Do pieców gazowych poszli wszyscy Żydzi. I Klar z żoną Rebeką, ten od znaczków pocztowych i przyborów szkolnych, i Leser od lodów cytrynowych i śmietankowych, i Fenichel od starych książek i bryków, i Flatto od ciastek i bywalcy kawiarń Secesja, Avenue i Weissa, i wychowankowie gimnazjum hebrajskiego, i wszyscy mieszkańcy uliczek śródmieścia i Rynku, Wekslarskiej, Krętej, Żydowskiej, Pilzneńskiej Bramy, Placu pod Dębem…” Znał ich przecież. „Książeczka” opisuje więc niedługi czas, który Jan Bielatowicz spędził w Tarnowie, a także kilka wydarzeń poprzedzających przeprowadzkę do miasta książąt Sanguszków, o których szczególny, kiedy najwięcej poznajemy i kiedy najsilniej wrastamy w nasz rodzinny, przydomowy pejzaż. Historycznie rzecz biorąc, to fragment dwudziestolecia międzywojennego. Przede wszystkim to jednak fantastycznie pisany, zbeletryzowany pamiętnik, pełen anegdotek, tarnowskiego folkloru i humoru, opowieści z tar- nowskiej ulicy, wydarzeń wesołych i smutnych, czasem tragicznych, jednym słowem – prawdziwa kopalnia wiedzy i naszym mieście. Czemu dziś wspominam „Książeczkę” i jej autora? Minął dopiero co popularny dzień zakochanych, dzień Świętego Walentego, patrona miłości. A któż piękniej, jeśli nie Bielatowicz właśnie, napisał o miłości do Tarnowa? Jan Bielatowicz spisując pamiętnik swej młodości na emigracji, nie miał już nadziei na powrót do ojczyzny, ani do tego, co zamknęła wojna. „Ale gdy czasy przeminą, może wszyscy spotkają się na tarnowskich Polach Elizejskich, może się dla nich otworzą drzwi rajskiego kinoteatru Marzenie” A jeśli nie? „…to znaczy, że szczęście ludzkie musi być zagrzebane, jak skarb w ziemi, w przeszłości. Tym zaś przeszłość przewyższa marzenie, że przecież kiedyś była”. Agata Żak (Gazeta Krakowska) [tarnowskikurierkulturalny.pl]
Status dostępności:
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 821.162.1-3 (1 egz.)
Egzemplarze są dostępne wyłącznie na miejscu w bibliotece: sygn. 821.162.2-3, 821.162.1-3 (2 egz.)
Recenzje:
Inne wydania:
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej