á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Heidi to potomkini znanego pogromcy wiedźm. Od urodzenia mieszka w Salem i pracuje w rozgłośni radiowej. Ma za sobą przeszłość narkotykową, na szczęście udało jej się z tego wyjść. (...) Pewnego dnia odrywa, że mieszkanie w domu, w którym wynajmuje lokal, stoi otworem. Nikt w nim nie mieszkał, od kiedy pamięta. Teraz jednak drzwi są otwarte. Pchana ciekawością zagląda do środka. Za pierwszym razem drzwi zatrzaskują się z hukiem, za drugim udaje jej się wejść. Zostaje zaatakowana przez zjawy, ale po ocknięciu się, nie zauważa śladów walki. Zaczynają ją jednak dręczyć koszmary, w których pojawiają się nie tylko zjawy z tajemniczego mieszkania, ale też kobieta, która chce ją zabić. Heidi ma wrażenie, że te halucynacje są prawdą, a wszystko co ją otacza stara się ją dopaść. W końcu dziewczyna łamie się i powraca do narkotyków. Zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością. Znajomi martwią się o nią, lecz nie mogą nic poradzić na to, co się z nią dzieje.
Książka to typowy horror. Akcja rozkręca się szybko, często jest pourywana, skacze z miejsca w miejsce, od jednej postaci do drugiej. Ciągle miałam ciarki, czytając książkę. Niektóre fragmenty aż obrzydzały, niektóre przerażały. Bardzo dobrze zostały przedstawione sceny morderstw, które opisane dość plastycznie przyprawiały o mdłości. Przy okazji wprowadzono tu wątki fantastyczne – od wiedźm, po czarną magię i nie do końca dające się zdefiniować potworo-upiory.
Heidi to mało ciekawa bohaterka. Młoda, gniewna, niestandardowa. Nadużywa przekleństw i alkoholu. Ma silny charakter (pomijając branie narkotyków) – nie daje się łatwo zjawom, nie poddaje się i walczy z tym, co ją otacza. Dużo ciekawszy wydaje mi się Francis – podstarzały autor książek, który interesuje się przeszłością Salem. To on trafia na trop niebezpieczeństwa, które grozi dziewczynie.
Narracja trzecio osobowa jest tu odpowiednim zabiegiem. Heidi to niby główna bohaterka, ale nie śledzimy tylko jej losów. Czasem podążamy za Francisem, albo kolegami z pracy dziewczyn. Niekiedy przenosimy się też do mieszkań postaci drugoplanowych. Te sceny były opisane najciekawiej według mnie, tak samo jak początek powieści, gdy śledziliśmy proces czarownic.
Język jest prosty, ale konstrukcje zdaniowe zachwycają. Są złożone, kunsztowne, ale nie udziwnione. To ładny język, który czyta się z przyjemnością. Przy okazji nie ma tu błędów (raz tylko zastanawiałam się nad jedną z odmian pewnego słowa, lecz uznałam, że nie jest to tak ważne dla całości książki). Wielkim minusem było dla mnie wplecenie przekleństw do narracji. Drugą sprawą, której się przyczepiłam jest niedostateczne wyodrębnienie z treści myśli bohaterów. Są one pisane tak jak reszta narracji, co nieco gubiło podczas czytania.
„Panowie Salem” to jeden z nielicznych horrorów, jakie w życiu przeczytałam. Zwyczajnie nie gustuję w tego typu lekturach. Ta jednak przyciągnęła mnie tematem, a mianowicie Salem. Zresztą jego dobór był absolutnym strzałem w dziesiątkę. Zaskoczyło i rozczarowało mnie zakończenie, czasem brakowało mi jasności w treści (głównie jeśli chodzi o zjawy, ataki na Heidi i jej widzenia). Lektura tej pozycji sprawiła mi jednak wiele przyjemności. Bałam się, ale nie mogłam się oderwać od czytania.
Komu polecam? Z czystym sercem wszystkim. No dobra, nie wszystkim, bo potem będzie na mnie, że się boicie. Jeśli szukacie dobrego horroru, czegoś trzymającego w napięciu od pierwszej do ostatniej strony – oto strzał w dziesiątkę. To naprawdę dobrze napisana pozycja, z interesującym tematem i nutką tajemnicy. Warto sięgnąć.