Artystyczny potwór.
„Gdyby ktoś się zastanawiał, tworzę sztukę dla samej sztuki… i dla własnej satysfakcji, bo jestem artystycznym potworem.” – Lindsey Stirling mówi o sobie, że jest „artystycznym potworem”. Może to i prawda, ale jedno jest pewne – ta dziewczyna ma talent i ogromną siłę, która pomogła jej spełnić jedno ze swoich największych marzeń. W jej autobiografii czytamy, że stanie się tańcząca skrzypaczką wcale nie było łatwe,
(...)
a los nie raz jej podrzucił kłody pod nogi. Lindsey Stirling z pomocą swojej siostry Brooke stworzyła przepiękną powieść o wytrwaniu w dążeniu do celu, do spełnienia marzeń, o wierze i jej potędze. Prawdziwa gratka dla fanów tej utalentowanej dziewczyny.
„Powód, dla którego ludzie zawsze próbowali mi wmówić, że nie odniosę sukcesu, jest właśnie powodem, dla którego go odniosłam: bo jestem inna.” Lindsey Stirling to trzydziestoletnia skrzypaczka. Uczestniczyła w piątej edycji America’s Got Talent. Udało jej się dotrzeć do ćwierćfinału. Na swoich koncertach tworzy niesamowite show tańcząc i grając na skrzypcach jednocześnie.
„Moje życie to wahadło, buja się w tę i z powrotem. Ale „w tę” jest równie dobre jak „z powrotem”. Czasem tylko potrzebuję trochę czasu, żeby sobie to uświadomić.” Zapewne znajdą się takie osoby, które nie słyszały wcześniej o Lindsey Stirling. Ale ta dziewczyna to osoba, którą warto mieć za idola. Czytając „Jedyny pirat na imprezie” dużo się o niej dowiedziałam, o jej drodze do sławy, o wzlotach upadkach. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że ta dziewczyna tyle przeszła. W wywiadach nie dowiemy się tego wszystkiego, co Lindsey zdradza nam w książce.
Po przeczytaniu książki Lindsey Stirling stała się dla mnie kimś więcej niż tylko tańczącą skrzypaczką. Przyznam się szczerze, że nie znałam jej biografii tak dokładnie. Owszem jej muzyka i pasja do tego co robi zachwycały mnie, gdy oglądałam jej filmiki, jednak to jak otworzyła się przed milionami czytelników sprawiło, że zaczęłam patrzeć na nią nieco pod innym kątem. Ta dziewczyna przeszła wiele, ale osiągnęła to co zamierzała. Spełniła przynajmniej jedno ze swoich największych marzeń. Nie poddała się, a wiara w to co robi, wiara w siebie i wiara w Boga sprawiły, że miała siłę do pokonywania przeszkód. To kobieta z charakterem, która mimo porażek uśmiechała się, nie dawała poznać, że coś jest nie tak.
„Demon chce, byśmy uwierzyli, że jesteśmy zbyt słabi, zbyt smutni, że jest za późno, ale to przeklęty kłamca, więc nie powinniście wierzyć w ani jedno jego słowo.” Często tak jest, że towarzyszy nam uśmiech na twarzy, ale w środku jesteśmy rozsypani, puści, załamani. Stirling wspomina, że nie raz miała trudne sytuacje, choćby jej problemy z zaburzeniami odżywiania. Zawsze podkreśla, że najważniejsza jest dla niej wiara, miłość i rodzina. Rodzina to jej ostoja, powrót do normalnego życia. Choć życie w trasie często bywa przewrotne, to wśród swoje ekipy ma zaufanych przyjaciół, którzy tworzą jej namiastkę rodziny, gdy tej prawdziwej nie ma przy niej. Lindsey nie da się nie lubić – to osóbka o wielkim sercu, sympatyczna i zarażająca pozytywnymi emocjami.
„Ustalanie granic i tworzenie odpowiedniego środowiska pracy i życia prywatnego było moim zadaniem – a w moim przypadku akurat te dwie przestrzenie często się pokrywają.” „Jedyny pirat na imprezie” to książka zaliczana do autobiografii i faktycznie nią jest, jednak ja podczas czytania nie czułam się jakbym czytała czyjś życiorys. Lindsey i Brooke tak skonstruowały całą książkę, że wyszła z tego fantastyczna opowieść o sile, odwadze, determinacji i wierze. Lindsey zachęca do spełniania marzeń, bo nie ma nic piękniejszego jak robić to co się kocha. Choć na początku jest ciężko, to nie powinniśmy się poddawać. Powinniśmy iść przez życie z podniesioną głową, nie reagować na złośliwości ze strony otoczenia. Lindsey pokazuje, że jej się udało i każdemu może się udać.
„Chcę spędzać więcej czasu, żyjąc teraźniejszością. Tylko ona istnieje naprawdę. Jeżeli będę zbytnio zajmować się rozpamiętywaniem przeszłości albo planowaniem przyszłości, jakieś wspaniałe momenty mogą mi uciec, zanim zdążę je przeżyć. Nie chcę później oglądać się za siebie i widzieć, że przeszły mi koło nosa.” W książce prócz szczegółów z życia Lindsey Stirling znajdziemy również zdjęcia z prywatnej kolekcji skrzypaczki oraz z jej koncertów. Nie każdy widział wcześniej te zdjęcia, a niektóre są naprawdę przezabawne. Bo właśnie Lindsey to taka przezabawna osóbka, która powinna być idolem dla wielu osób. Nie mówię, że każdy ma brać z niej przykład – wiadomo, że każdemu zdarzają się złe decyzje, ale Lindsey ma również te dobre i godne naśladowania kroki. Już ta silna wiara, która, jak wspomina, zawsze jej towarzyszyła, jest czymś czego będę jej zazdrościć. Do końca wierzyć, tak szczerze wierzyć, to coś pięknego.
„Jedyny pirat na imprezie” to książka godna polecenia. Z całego serca zachęcam byście po nią sięgnęli. To przyjemna lektura, która opowiada o życiu prostej, skromnej dziewczyny, której marzenia się spełniły dzięki ciężkiej pracy, sile i wierze. Fani Lindsey Stirling będą zachwyceni, a ci którzy jeszcze o niej nie słyszeli, będą mieli okazję poznać ją najpierw od strony życiowej, potem, mam nadzieję, że od tej muzycznej. Szczerze polecam!
Rewelacyjna książka. Lindsey swoją historią porusza, uczy daje nadzieję że ty tesz możesz osiągnąc to o czym mażysz.
Podoba mi się w tej książce to jak skrzypaczka opisuje siebie. Jak bardzo stara się byśmy mieli ją za zwykłą dziewczynę, która się czasem nie umaluje, chodzi bez spodni i powie coś nietaktownego lub popełni gafę na wielkich galach i imprezach dla VIP-ów lub pływa goła w jeziorze. Zagłębiając się w jej historię poznałam trochę bliżej życie artystki za kulisami,
(...)
to że nie zawsze jest łatwo, a pieniądze czasem się kończą. Jak dużo poświęciła by być na tak dużych scenach. Ciężko być zauważoną i docenioną, a jeszcze ciężej utrzymywać swoje poglądy w świecie show biznesu. Sama Lindsey wspomina, że często jest na Ziemi Niczyjej przez co ciężko jej znaleźć kogoś bardzo bliskiego. Ale przekonuje się, że w tym miejscu nie zawsze jest sama. Chyba najbardziej bliskie w niej jest to, że nie jest idealna. Sama przyznaje się w książce do swoich błędów czasem wystawiając się na śmieszność. Ale słusznie, co jakiś czas musi swoim fanom przypomnieć, że jest tylko człowiekiem. Czasem i ona może mieć podkrążone oczy ze zmęczenia, lub kompletny nieład na głowie.
Na tych prawie 300 stronach znajdziemy historie smutne, śmieszne wesołe i... obrzydliwe. Ciężko mi się przyznać, ale troszkę mokre policzki mi się zrobiły... Lecz zaraz potem pojawił się śmiech. Lindsey objawia nam się w kilku wersjach (tworzących razem interesującą całość). Jako szef, którego większość z nas trudno byłoby znieść. Jest wymagająca dla siebie i innych, wiele musiała się nauczyć i jak sama mówi: ciągle się uczy i uczyć będzie. Jako przytłoczona samą sobą osoba i trochę jako wariatka ze swoimi dziwnymi nawykami. Poznajemy też Lindsey od strony smutnej, od strony jej słabości, problemów i brakiem akceptacji samej siebie. Tematy, które porusza youtuberka mogą dotyczyć każdego z nas. Sama walczy z własnymi słabościami i pokazuje, że można im się przeciwstawić, że nie muszą rządzić naszym życiem. Możesz być wolny.
„Gdyby ktoś się zastanawiał, tworzę sztukę dla samej sztuki… i dla własnej satysfakcji, bo jestem artystycznym potworem.” – Lindsey Stirling mówi o sobie, że jest „artystycznym potworem”. Może to i prawda, ale jedno jest pewne – ta dziewczyna ma talent i ogromną siłę, która pomogła jej spełnić jedno ze swoich największych marzeń. W jej autobiografii czytamy, że stanie się tańcząca skrzypaczką wcale nie było łatwe, (...) a los nie raz jej podrzucił kłody pod nogi. Lindsey Stirling z pomocą swojej siostry Brooke stworzyła przepiękną powieść o wytrwaniu w dążeniu do celu, do spełnienia marzeń, o wierze i jej potędze. Prawdziwa gratka dla fanów tej utalentowanej dziewczyny.
„Powód, dla którego ludzie zawsze próbowali mi wmówić, że nie odniosę sukcesu, jest właśnie powodem, dla którego go odniosłam: bo jestem inna.” Lindsey Stirling to trzydziestoletnia skrzypaczka. Uczestniczyła w piątej edycji America’s Got Talent. Udało jej się dotrzeć do ćwierćfinału. Na swoich koncertach tworzy niesamowite show tańcząc i grając na skrzypcach jednocześnie.
„Moje życie to wahadło, buja się w tę i z powrotem. Ale „w tę” jest równie dobre jak „z powrotem”. Czasem tylko potrzebuję trochę czasu, żeby sobie to uświadomić.” Zapewne znajdą się takie osoby, które nie słyszały wcześniej o Lindsey Stirling. Ale ta dziewczyna to osoba, którą warto mieć za idola. Czytając „Jedyny pirat na imprezie” dużo się o niej dowiedziałam, o jej drodze do sławy, o wzlotach upadkach. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że ta dziewczyna tyle przeszła. W wywiadach nie dowiemy się tego wszystkiego, co Lindsey zdradza nam w książce.
Po przeczytaniu książki Lindsey Stirling stała się dla mnie kimś więcej niż tylko tańczącą skrzypaczką. Przyznam się szczerze, że nie znałam jej biografii tak dokładnie. Owszem jej muzyka i pasja do tego co robi zachwycały mnie, gdy oglądałam jej filmiki, jednak to jak otworzyła się przed milionami czytelników sprawiło, że zaczęłam patrzeć na nią nieco pod innym kątem. Ta dziewczyna przeszła wiele, ale osiągnęła to co zamierzała. Spełniła przynajmniej jedno ze swoich największych marzeń. Nie poddała się, a wiara w to co robi, wiara w siebie i wiara w Boga sprawiły, że miała siłę do pokonywania przeszkód. To kobieta z charakterem, która mimo porażek uśmiechała się, nie dawała poznać, że coś jest nie tak.
„Demon chce, byśmy uwierzyli, że jesteśmy zbyt słabi, zbyt smutni, że jest za późno, ale to przeklęty kłamca, więc nie powinniście wierzyć w ani jedno jego słowo.” Często tak jest, że towarzyszy nam uśmiech na twarzy, ale w środku jesteśmy rozsypani, puści, załamani. Stirling wspomina, że nie raz miała trudne sytuacje, choćby jej problemy z zaburzeniami odżywiania. Zawsze podkreśla, że najważniejsza jest dla niej wiara, miłość i rodzina. Rodzina to jej ostoja, powrót do normalnego życia. Choć życie w trasie często bywa przewrotne, to wśród swoje ekipy ma zaufanych przyjaciół, którzy tworzą jej namiastkę rodziny, gdy tej prawdziwej nie ma przy niej. Lindsey nie da się nie lubić – to osóbka o wielkim sercu, sympatyczna i zarażająca pozytywnymi emocjami.
„Ustalanie granic i tworzenie odpowiedniego środowiska pracy i życia prywatnego było moim zadaniem – a w moim przypadku akurat te dwie przestrzenie często się pokrywają.” „Jedyny pirat na imprezie” to książka zaliczana do autobiografii i faktycznie nią jest, jednak ja podczas czytania nie czułam się jakbym czytała czyjś życiorys. Lindsey i Brooke tak skonstruowały całą książkę, że wyszła z tego fantastyczna opowieść o sile, odwadze, determinacji i wierze. Lindsey zachęca do spełniania marzeń, bo nie ma nic piękniejszego jak robić to co się kocha. Choć na początku jest ciężko, to nie powinniśmy się poddawać. Powinniśmy iść przez życie z podniesioną głową, nie reagować na złośliwości ze strony otoczenia. Lindsey pokazuje, że jej się udało i każdemu może się udać.
„Chcę spędzać więcej czasu, żyjąc teraźniejszością. Tylko ona istnieje naprawdę. Jeżeli będę zbytnio zajmować się rozpamiętywaniem przeszłości albo planowaniem przyszłości, jakieś wspaniałe momenty mogą mi uciec, zanim zdążę je przeżyć. Nie chcę później oglądać się za siebie i widzieć, że przeszły mi koło nosa.” W książce prócz szczegółów z życia Lindsey Stirling znajdziemy również zdjęcia z prywatnej kolekcji skrzypaczki oraz z jej koncertów. Nie każdy widział wcześniej te zdjęcia, a niektóre są naprawdę przezabawne. Bo właśnie Lindsey to taka przezabawna osóbka, która powinna być idolem dla wielu osób. Nie mówię, że każdy ma brać z niej przykład – wiadomo, że każdemu zdarzają się złe decyzje, ale Lindsey ma również te dobre i godne naśladowania kroki. Już ta silna wiara, która, jak wspomina, zawsze jej towarzyszyła, jest czymś czego będę jej zazdrościć. Do końca wierzyć, tak szczerze wierzyć, to coś pięknego.
„Jedyny pirat na imprezie” to książka godna polecenia. Z całego serca zachęcam byście po nią sięgnęli. To przyjemna lektura, która opowiada o życiu prostej, skromnej dziewczyny, której marzenia się spełniły dzięki ciężkiej pracy, sile i wierze. Fani Lindsey Stirling będą zachwyceni, a ci którzy jeszcze o niej nie słyszeli, będą mieli okazję poznać ją najpierw od strony życiowej, potem, mam nadzieję, że od tej muzycznej. Szczerze polecam!
Podoba mi się w tej książce to jak skrzypaczka opisuje siebie. Jak bardzo stara się byśmy mieli ją za zwykłą dziewczynę, która się czasem nie umaluje, chodzi bez spodni i powie coś nietaktownego lub popełni gafę na wielkich galach i imprezach dla VIP-ów lub pływa goła w jeziorze. Zagłębiając się w jej historię poznałam trochę bliżej życie artystki za kulisami, (...) to że nie zawsze jest łatwo, a pieniądze czasem się kończą. Jak dużo poświęciła by być na tak dużych scenach. Ciężko być zauważoną i docenioną, a jeszcze ciężej utrzymywać swoje poglądy w świecie show biznesu. Sama Lindsey wspomina, że często jest na Ziemi Niczyjej przez co ciężko jej znaleźć kogoś bardzo bliskiego. Ale przekonuje się, że w tym miejscu nie zawsze jest sama. Chyba najbardziej bliskie w niej jest to, że nie jest idealna. Sama przyznaje się w książce do swoich błędów czasem wystawiając się na śmieszność. Ale słusznie, co jakiś czas musi swoim fanom przypomnieć, że jest tylko człowiekiem. Czasem i ona może mieć podkrążone oczy ze zmęczenia, lub kompletny nieład na głowie.
Na tych prawie 300 stronach znajdziemy historie smutne, śmieszne wesołe i... obrzydliwe. Ciężko mi się przyznać, ale troszkę mokre policzki mi się zrobiły... Lecz zaraz potem pojawił się śmiech. Lindsey objawia nam się w kilku wersjach (tworzących razem interesującą całość). Jako szef, którego większość z nas trudno byłoby znieść. Jest wymagająca dla siebie i innych, wiele musiała się nauczyć i jak sama mówi: ciągle się uczy i uczyć będzie. Jako przytłoczona samą sobą osoba i trochę jako wariatka ze swoimi dziwnymi nawykami. Poznajemy też Lindsey od strony smutnej, od strony jej słabości, problemów i brakiem akceptacji samej siebie. Tematy, które porusza youtuberka mogą dotyczyć każdego z nas. Sama walczy z własnymi słabościami i pokazuje, że można im się przeciwstawić, że nie muszą rządzić naszym życiem. Możesz być wolny.